Na miejscu, na parkingu byliśmy dopiero kwadrans przed dziesiąta. Ale pomimo przepięknej pogody, jaka trafiła nam się tej złotej jesieni, parking zapełniony nie był. To zapowiadało pustki na szlaku.
Pierwsze metry wędrówki prowadziły z leśnego parkingu do asfaltowej szosy łączącej Wielką Polanę z Przełęczą Zubrzycką. Całkiem przyjemny szuter ;)
Szkoda tylko, że skończył się po.. paru metrach. I zaczęła się nasza gehenna, czy nielubiany asfalt.
Asfalt, to jeszcze małe piwo, najgorsze było to, że 1,5 kilometra asfaltu pięło się ciągle pod górę!
Niezły początek wędrówki, choć sami pocieszaliśmy się, że lepiej, gdy mamy asfalt na początku szlaku, niż gdy musimy takim odcinkiem kończyć dzień.
Czas asfaltowej wspinaczki osładzały nam widoki, choć gdybyśmy wiedzieli co czeka nas dalej, nogi niosłyby nas na pewno szybciej.
W końcu po 40 minutach zobaczyliśmy krzyż przydrożny na Przełęczy Zubrzyckiej (m.in. z figurą św. Jana Nepomucena - czyli kolejna zdobycz do kolejnej odznaki), przy którym wiedzieliśmy, że będziemy skręcali na niebieski szlak na Policę.
Skończył się asfalt (bądź błogosławiony św. Bernardzie, patronie turystów, że nie wszystkie ścieżki zostały zalane masą bitumiczną ;) ), i zaczęła się leśna wędrówka.
A jak las to i leśne bajkowe stwory. Albo przynajmniej miejsca z nimi związane.. np.. chatka Baby Jagi.. ogołocona z pierników.. widać wielu turystów tędy przechodzi ;)
Krasnoludków też nie spotkaliśmy ;( choć wypatrywaliśmy ich pod każdym czerwonym kapeluszem..
Szlak na Policę jest specyficzny, aż do szczytu nie ma na nim żadnych płaskich odcinków. Pod górę pnie się w najczęściej ścieżką, która na otwartym terenie zmienia się w parów.
Jest stromo, i momentami można "wypluć płuca", zwłaszcza w takim jesiennym upale, ale gdy wyjdzie się na otwartą przestrzeń i spojrzy za siebie...
Czad! Widok na Tatry zapiera dech w piersiach.
I chociaż będziemy je widzieli w czasie tej wędrówki niejednokrotnie, to widok ten na pewno nam się nie znudzi.
Mijamy Czyrniec (1328 m n.p.m.) i wchodzimy w las. A właściwie schodzimy, bo szlak biegnie dosyć ostro w dół. A to zapowiada, że będziemy musieli nadrobić stracone metry podchodząc pod Policę.
Ostatni odcinek nie jest tak straszny jak sobie go wyobrażaliśmy. Może dlatego, że co chwilę odwracamy się podziwiając Tatry, lub patrzymy w górę obserwując przelatujące nad Policą samoloty.
Pod samym szczytem Policy robi się tłoczno od fotografujących turystów. I nie ma się im co dziwić, bo widok jest zaiste godny uwiecznienia.
Zresztą nie tylko Tatry są bohaterem kadrów. Również pobliska Babia Góra zachwyca swoim widokiem.
Jeszcze parę metrów i jesteśmy na szczycie. Niestety, na szlakowskazie brak oznakowania z nazwą i wysokością góry.
Ale przecież szczytu Policy nie można pomylić z żadnym innym. To tu znajdują się krzyż i pomnik w kształcie statecznika samolotu - pomniki katastrofy samolotu An-24 PLL LOT z 2 kwietnia 1969 r.
Jest kilka minut po dwunastej, a na szczycie wieje niemiłosiernie. Znajdujemy miejsce na odsłoniętej polanie, skąd robimy kolejną sesję tym samym widokom, które towarzyszyły nam przez cała drogą pod górę.
Tatry..
..i Babia Góra..
Jeszcze tylko selfie z Królową i pomimo pierwotnych planów biwakowania na szczycie, po dwudziestu minutach, uciekamy w kierunku schroniska..
Tym razem pilnujemy czerwonego szlaku, wędrując przez teren Rezerwatu na Policy.
Schodzimy do rozwidlenia szlaków pod Złotą Grapą (1247 m n.p.m.)..
..zmierzając w kierunku Schroniska PTTK na Hali Krupowej.
Po drodze odbijamy w kierunku.. Jasnej Góry (1239 m n.p.m.) wznoszącej się tuż przed Kucułową Przełęczą (1148 m n.p.m.).
To tylko kilkanaście metrów, ale warto zdobyć ten kopulasty pagórek, chociażby ze względu na widoki jaki się z niego rozpościerają.
Nam tego dnia w wędrowce towarzyszył.. no właśnie kto? chyba poznajecie..
..a jeśli nie to mamy taką małą podpowiedź ;)
Nasz bohater zasłużył na swoją prywatną sesję fotograficzną w górach. Tym bardziej, że był to jego pierwszy, ale mamy nadzieję, że nie ostatni wyjazd.
A czy było warto zahaczyć o Jasną Górę - oceńcie sami:
Stąd już tylko 200 metrów do schroniska..
Schronisko PTTK na Hali Krupowej pod Policą tak naprawdę usytuowane jest na polanie Sidzińskie Pasionki tuż obok Hali Kucałowej.
Ponieważ droga ze szczytu zajęła nam godzinę i czujemy zmęczenie oraz głód, postanawiamy zostać w schronisku na posiłek i dłuższy popas.
Tłum w schronisku okrutny, ale na jedzonko czeka się tylko kilka minut. A apetyt wzmaga świeże powietrze i widok z werandy na Tatry.
Po równej godzinie zbieramy graty, "zwiedzamy" schronisko z zewnątrz i idziemy na punkt widokowy, żeby popatrzeć na.. no zgadnijcie ;)
Pogoda trochę się nam zepsuła (zrobiło się o wiele chłodniej niż rano), więc tym bardziej podziwiamy tych, którzy rozbili namioty przy schronisku. To jest poświęcenie z miłości do gór ;)
Wracamy na rozstaje szlaków na Przełęczy Kucałowej, lecz zamiast kierować się czarnym szlakiem do Sidziny Wielkiej Polany, gdzie został nasz pojazd, wybieramy szlak czerwony w kierunku Okrąglicy (1239 m n.p.m.), poniżej szczytu której znajduje się Kaplica Matki Bożej Opiekunki Turystów.
Z początku idziemy szlakiem czerwonym, by po kilku minutach, przy skrzynce transformatora, zejść na nieoznakowana ścieżkę.
Kierunek wskazuje nam tłum młodzieży podążającej pod górę. Wszystko wyjaśni się już za kilka minut.
Okazało się, że na szczycie trwają przygotowania do mszy świętej w Kaplicy.
Wg Wiki:
"Tuż poniżej szczytu [Okrąglicy], na który prowadzi nieoznakowana ścieżka, stoi kaplica Matki Bożej Opiekunki Turystów oraz maszt telekomunikacyjny. Kaplicę, nawiązującą wyglądem do szałasu pasterskiego, zbudowano potajemnie w maju 1987 roku. Przez długi czas prowadząca do niej ścieżka znana była tylko wtajemniczonym. Obecnie we wnętrzu kaplicy umieszczono epitafia upamiętniające zmarłych ludzi gór. Co roku w pierwszą niedzielę października w kaplicy odbywa się msza dla uczestników zlotu turystycznego krakowskiego oddziału PTTK".
Nie chcąc zakłócać liturgii szybko zwijamy się w dół.
Do wyboru mamy albo wrócić "po śladach" do rozstajów dróg, albo iść na przełaj, posiłkując się aplikacją mapa-turystyczna, przez Halę Krupową do czarnego szlaku. Wybieramy tę drugą opcję, i.. nie żałujemy..
Widok z Hali Krupowej jest jeszcze lepszy niż panorama ze szczytu Policy. Zresztą zobaczcie sami:
..a dla zainteresowanych link do panoramy Tatr z Hali Krupowej z opisem szczytów, znaleziony w internecie:
Panorama z Hali Krupowej (znaleziona w internecie)
Z Hali Krupowej schodzimy na przełaj przez las, przedzierając się między gałęziami, krzewami i... czyhającymi zewsząd krwiożerczymi :D pająkami (tak było wg opinii DeaDia), by po kilku minutach zejść dokładnie na rozwidlenie szlaków prowadzące nas do Sidziny. Dzięki ci mapa-turystyczna ;)
Od rozstajów, to już tylko w dół do parkingu. Raz szeroką drogą, raz zarośnięta ścieżką przez las, ale ciągle czarnym szlakiem.
Przed nami, na horyzoncie Tatry, a przy ścieżce "okoliczności przyrody"..
Jeszcze tylko kilka minut i po chwili, pomiędzy drzewami widzimy naszego Navigatora, czekającego na nas na parkingu.
Za nami 17,82 km w nogach, pokonanych w czasie 6 godzin 13 minut, a przed nami prawie 3 godzinna podróż do domu..
Polecamy wszystkim wyprawę na Policę, zwłaszcza dla widoku Tatr..
i do zobaczenia na szlaku..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz