31 sierpnia 2020

Pokochać stare wieże - Wielka Sowa - 03.07.2020 r.

Wakacje.. znów będą wakacje..
...
Gdy nie ma w domu dzieci, to..
..
Jedziemy w góry :D

Tym razem padło na:
Kwatera zabukowana, plan zwiedzania przygotowany, lista Nepomuków, które można zobaczyć po drodze w wersji papierowej i na komórce! zabrana ;) .. można ruszać..

Nie musimy się śpieszyć, ale o dziwo udaje nam się wyjechać nawet przed zaplanowanym czasem. Ruszamy dobrze znaną nam trasą przez Kędzierzyn-Koźle, Prudnik, Nysę, Otmuchów, Paczków i Złoty Stok. Każde z tych miejsc już odwiedziliśmy, ale do każdego z nich lubimy wracać lub przynajmniej przez nie przejeżdżać.



Po drodze mijamy naszą ubiegłotygodniową "zdobycz": Biskupią Kopę z jej wieżą widokową Kaiser Franz Josef Warte z 1898 r. Dziś w planie kolejna ze starych wież: wieża widokowa z 1906 r. na Wielkiej Sowie - tzw. Bismarckturm.


Aby tam dotrzeć, musimy minąć nasz punkt docelowy - Kłodzko i dojechać do Przełęczy Sokolej w Górach Sowich.



Mimo, że jest już po godzinie dziesiątej, parking jest pusty, ale z obowiązkowym parkingowym.


Przeglądając umieszczone na okolicznych płotach tablice informacyjne dowiadujemy się od niego, że nie musimy "cisnąć" do naszego pierwszego postoju, czyli Schroniska "Orzeł", po betonowych płytach, ale możemy wybrać równoległą drogę "wzdłuż płotu", tak jak prowadzi szlak rowerowy.






Ponieważ betonowa stromizna nie jest zbyt zachęcająca, a i inni turyści wybierają szlak wg wskazówek autochtona, ruszamy wzdłuż białych palików, licząc na ciekawsze wejście pod schronisko.






Droga jest rzeczywiście całkiem przyjemna, ale.. coraz bardziej oddalamy się od schroniska pozostawiając je za sobą. Coś chyba panu parkingowemu "nie pykło" w tłumaczeniu szlaku. Znajdujemy przecinkę prowadząca na rozległą polanę i wracamy kawałek, idąc pod górę w kierunku "Orła". Chcemy je zaliczyć teraz, bo powrót planujemy inną trasą.


Na polanie czeka nas mała niespodzianka. Wchodzimy w sam wir przygotowań do wielkiej wojny. Całe szczęście, że rozjemcy wypuścili cywili z kotła, bo inaczej ślady na odzieży były by pamiątką po wielkim starciu niebieskich z czerwonymi.



Przekraczamy mały i zagajnik i docieramy do prywatnego Schroniska "Orzeł" (dawniej Eulenkoppenbaude, Bismarckbaude) wybudowanego w 1930 r. ..



..gdzie pomimo godziny 10:50 "całujemy klamkę"..


Obchodzimy schronisko dookoła i spotykamy mężczyznę, który zapewnia nas, że schronisko powinno się otworzyć "lada chwila".








Kilkanaście minut drogi wyżej mamy kolejne schronisko, ale postanawiamy zjeść coś na tarasie i odpocząć.. chyba po siedzeniu w samochodzie ;) Gdy zajadamy pyszny posiłek własnej domowej roboty schronisko otwiera swe podwoje, co pozwala nam na uzupełnienie płynów w organizmie tutejszymi lokalnymi specjałami (a przynajmniej DeaDia, bo ze mnie niestety dziś kierowca ;(  ).




Schronisko pomimo prywatnego charakteru zachowało klimat górskich schronów. W takich miejscach chce się wypoczywać na trasie wędrówek.





Po odpoczynku i krótkim nagraniu:


.. ruszamy w dalszą drogę. Za kilkanaście minut planujemy dojść do kolejnego schroniska.




Na szlaku między schroniskami napotykamy odnowiony pomnik poświęcony miłośnikowi tych terenów i inicjatorowi budowy Schroniska Sowa: Karlowi Wiesenowi, oraz tablice informacyjne o tych terenach.




Po chwili dostrzegamy kolejny punkt postoju na trasie wycieczki: Schronisko Sowa (dawniej Eulenbaude) wybudowane w 1897 r. Turystyka na tych terenach ma stare korzenie ;)





Korzenie może są i stare, ale chyba nieco spróchniałe. Niestety, po raz kolejny napotykamy zamknięte drzwi miejsca, które powinno być otwarte na turystów. Trochę to słabe, biorąc pod uwagę, że właśnie zaczął się okres wakacyjnych wędrówek.


Ruszamy w dalszą drogę w kierunku szczytu, do którego wg szlakowskazu mamy ok. pół godziny marszu.





Pogoda od rana jest zmienna, nie dziwi nas więc, że nagle się załamuje. Deszcz może nie jest mocny, ale jednak uciążliwy. I źle wróży, bo chyba z widoków z wieży Bismarcka będą nici.




Podchodzimy pod Wielką Sowę (niem. Hohe Eule), najwyższy szczyt Gór Sowich (1015 m n.p.m.), gdzie w 1906 r. wybudowano tzw. Bismarckturm - wieżę widokową "sławiące Ottona von Bismarcka i wyrażające niemiecką dumę narodową" (za wikipedią). Dziś, po odnowieniu i udostępnieniu turystom jest to główna atrakcja Pieszyc i całych Gór Sowich.





Z wieży rozciąga się (podobno) wspaniały widok od Śnieżnika po Śnieżkę oraz od Wzgórz Trzebnickich po Broumovské stěny. Nam, niestety, nie było dane tego zobaczyć. Ze względu na pogodę: wiatr, deszcz i mgłę, "strażnik" wieży nie wpuszczał turystów na taras widokowy. Szkoda. A może to znak, że trzeba będzie tu wrócić?
Spacerujemy po szczycie, potwierdzamy pieczątką zdobycie kolejnego szczytu Korony Gór Polskich i.. po chwili kryjemy się przed krótką ulewą pod jedną z wiat, jakich kilka, dla wygody turystów, zostało tu ustawionych.








Deszcz mija, a przynajmniej słabnie, ale za to pojawia się mgła. Nic tu po nas. Zaglądamy jeszcze tylko do górskiej kaplicy ustawionej tutaj w 2015 roku, czytamy szlakowskazy (a jest co czytać ;)  ) i przez jedną z bram opuszczamy szczyt.













Kolejnym punktem na szlaku będzie Mała Sowa (972 m n.p.m.)



Zanim jednak tam dotrzemy miniemy ruiny schroniska narciarskiego 7 pruskiego pułku piechoty, wybudowanego w 1926 r. przy tzw. Drodze Cesarskiej, a zniszczonego prawdopodobnie dopiero po zakończeniu działań wojennych w tym rejonie.




Mijając Rozdroże między Sowami docieramy do szczytu Małej Sowy.






Stąd mamy jeszcze kawałek do Jeleniej Polany (818 m n.p.m.), skąd będziemy schodzili do miejscowości Rzeczka.






Ten przedostatni odcinek, to całkiem przyjemna trasa prowadząca w dół. Bo jak wiadomo góry są zbudowane tak, że jak najpierw wspinasz się pod górę, to później masz szansę schodzić w dół. I takie odcinki lubimy najbardziej. Z taką nawierzchnią...






Szklak kończy się niestety półtorakilometrowym odcinkiem "po asfalcie", w dodatku "pod górkę".  A tego rodzaju nawierzchni to my już nie lubimy ;)







Wracamy na parking i żegnamy się z Rzeczką na Przełęczy Sokolej.



Teraz pora na powrót do Kłodzka, gdzie czeka na nas kwatera i Stare Miasto z mostem gotyckim św Jana na Młynówce. Po drodze zbierzemy jeszcze tylko do kolekcji kilka Janów N. i odwiedzimy tajemnicze pozostałości po kompleksie Riese: tzw. Muchołapkę w  Ludwikowicach Kłodzkich.





Do zobaczenia na szlaku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz