Szczyrk 06.10.2018
PPJ = Piękna Polska Jesień. Tym razem zdecydowaliśmy się na wycieczkę do Szczyrku. W grę wchodził tylko dojazd samochodem, ze wzgl. na brak stacji PKP. Atrakcja na trasie? Darmowa kawa w "drajwie pod dwoma złotymi łukami". Do Szczyrku dotarliśmy po godz. 10.00.
Szybka wizyta w punkcie PTTK po pieczątkę, zakup blaszki na laskę i oczywiście oscypków i ruszamy dalej do Szczyrku Biłej, gdzie zostawiamy samochód na parkingu przy pętli autobusowej. Z tego miejsca rozpoczynają się szlaki m.in. na Klimczok i Przełącz Karkoszczonka.
Planowana trasa prowadzi przez:
Szczyrk Biła - Na Pięciu Drogach - Schronisko na Klimczoku - Siodło pod Klimczokiem (szlak zielony) - Klimczok (szlak czarny) - Schronisko Szyndzielnia (szlak żółty) - stacja górna Kolejki Linowej na Szyndzielnię (szlak zielony) - powrót przez Schronisko na Szyndzielni aż do Siodła pod Klimczokiem (szlak zielony/czerwony) - Przełęcz Karkoszczonka (szlak czerwony) - przez schronisko Chatę Wuja Toma, aż do Szczyrku Biłej (szlak żółty).
Źródło: Mapa turystyczna
My wybieramy szlak zielony, który początkowo prowadzi razem z Drogą św. Jakuba w kierunku Przełęczy Karkoszczonka i o 10:30 wyruszamy w drogę.
Początek trasy to nudna betonowa kratka pod nogami, która po kilkunastu minutach prowadzi w las na górską ścieżkę.
Przynajmniej tak nam się wydaje, bo już po chwili natrafiamy na roboty drogowe! Ciężkie maszyny utwardzają nartostradę biegnącą ze szczytu Klimczoka, kładąc głazy na podłoże i ubijając nawierzchnię. Hałas, pył i drżenie drogi.. całkiem jak w domu, gdy przejeżdżają ciężarówki pod oknem.
Sprawdzamy mapę i postanawiamy iść w górę szeroką nartostradą zostawiając zielony szlak po lewej stronie. Pozwala nam to złapać promienie gorącego słońca i nie zmęczyć się tak już na początku wędrówki. Przez całą drogę, po prawej stronie będzie towarzyszył nam widok na Skrzyczne i Szczyrk Mountain Resort.
Nartostradą dochodzimy polany poniżej skrzyżowania szlaków "Na Pięciu Drogach". Tu dopiero wre praca. Robotnicy układają pocięte bale drewna w stosy, ciężarówki zwożą je w dół do Szczyrku, a turyści przedzierają się przez tumany kurzu.
Idziemy kawałek ostro pod górę niebieskim szlakiem i dochodzimy do rozejścia szlaków Na Pięciu Drogach. Z lewej strony dochodzi szlak zielony, równoległy do nartostrady, którym pójdziemy trawersem zbocza do schroniska na Klimczoku.
Na tym krótkim odcinku czeka nas jeszcze jedna atrakcja: "pędzący" naprzeciw nas, w dół drogi spychacz ciągnący za sobą pnie drzew. Krzyk pomocnika kierowcy zmusza nas do ucieczki z drogi, gdyż transport nie pozostawia nawet milimetra wolnej ścieżki. Wrażenie niezapomniane.
Po drodze spotykamy wszechobecnych w Beskidach downhillowców. Jednemu pomagamy wybrać trasę do Brennej, grupę innych obserwujemy przy naprawie zepsutego roweru. Swoją drogą poważniejsza awaria robi z rowerzysty piechura ;).
Do schroniska na Klimczoku docieramy po 12:00. Tu raczymy naszym tradycyjnym posiłkiem i złocistym trunkiem w szklanicy.
Po krótkim odpoczynku idziemy na Siodło Pod Klimczokiem (Przełęcz Kowiorek), skąd czarnym szlakiem zmierzamy w kierunku szczytu Klimczoka.
Kwadrans i jesteśmy koło Chatki na Klimczoku. Tu rozczarowanie: skradziono pamiątkową pieczątkę ;(
Zwiedzamy mini ekspozycję wewnątrz Chatki i oglądamy zbiór kamieni ze wszystkich stron świata jaki turyści zgromadzili obok tego miejsca. Tu niestety tez trafili złodzieje o czym wspomina jedna z tabliczek.
Jeszcze kilka metrów i jesteśmy na szczycie.
Seria pamiątkowych zdjęć i idziemy w kierunku schroniska na Szyndzielni. To bardziej trasa spacerowa niż szlak górski, zatłoczona spacerowiczami i turystami.
Mijamy znak informujący o zdobyciu Szyndzielni i schodzimy do schroniska ok. 13:40.
Mijamy znak informujący o zdobyciu Szyndzielni i schodzimy do schroniska ok. 13:40.
Na razie nie zatrzymujemy się tu na dłużej tylko idziemy dalej w kierunku górnej stacji kolejki linowej Szyndzielnia. Mijamy po drodze Polanę Kamienica przez którą ciężko przejść nie zawadzając o spacerowiczów idących w kierunku schroniska.
Po 20 minutach docieramy do Polany Gacioki pod budynek górnej stacji kolejki i cel naszej wędrówki: wieżę widokową.
Bilety na wieżę kupujemy w kasie kolejki i już możemy podziwiać panoramę Beskidów. Wprawdzie wiatr chce wyrwać aparat i komórki z ręki, ale widoki warte są chwilowego przemarznięcia.
Na straganach kupujemy stitek ha hul i magnes na lodówkę, i wracamy do schroniska na Szyndzielni. Tym razem idziemy nartostradą, która biegnie równolegle do szlaku.
Pomimo kolejki gigant zostajemy w schronisku na posiłek. Opłacało się: kolejna blaszka na kij wędrowca trafia do naszych rąk. O 15:30 wracamy na szlak w kierunku Siodła Pod Klimczokiem. Tym razem idziemy nie przez szczyt ale wybieramy trawers czerwonym szlakiem.
Tym samym kolorem od Siodła idziemy w kierunku Przełęczy Karkoszczonka, witając znajomy widok Skrzycznego, tym razem po lewej ręce.
O 17:00 jesteśmy na Przełęczy Karkoszczonka nieopodal Chaty Wuja Toma. Jeszcze tylko zaliczamy szybki kesz do statystyki i schodzimy do prywatnego schroniska.
W planach mieliśmy zajść tu, przybić pieczątkę i zejść do Biłej, ale miejsce i złocisty trunek warzony specjalnie dla Chaty tak nas zauroczył, że spędziliśmy tu dłuższy czas. Ponieważ kierowca nie mógł już skosztować nektaru, poczyniliśmy zapas do domu. Mogę zaświadczyć, że jest to smakowity trunek.
Ze schroniska czekał nas już tylko kilkunastominutowy spacerek do parkingu, gdzie zostawiliśmy nasz pojazd.
Zjazd do Szczyrku, wieczorny spacer (Szczyrk żyje po zmroku!), kolacja w Starej Karczmie, gdzie nastrój i jadło jest wyśmienite, i wracamy do domu.. jak zwykle zmęczeni, ale szczęśliwi..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz